Ciepłe promienie otulały policzki dziewczyny. Patrząc w niebo wyobrażała sobie jakby było gdyby zapytała Kuroko czy wyszli by gdzieś razem w weekend.
- Momoi Satsuki. - wyczytał nauczyciel.
- Tak ! - wstała całkowicie zbita z tropu. O czym ona teraz myślała ? Powinna słuchać nauczyciela.
- Rozwiąż proszę to zadanie.
"Łatwizna" - pomyślała i z uśmiechem podeszła do tablicy. Jednak nagle uświadomiła sobie, że nie słuchała jak nauczyciel tłumaczył to zadanie. Stanęła jak kołek. Nie umiała rozwiązać działania.
- Yhym.. - odchrząknął nauczyciel.
Dziewczyna wzdrygnęła się.
"Cholera ! Co robić ? Co robić ?!" - zaczęła mieć pustkę w głowię.
Wzięła kredę i już miała napisać pierwszą lepszą liczbę jaka przyszła jej do głowy, i rozległ się dzwonek na przerwę.
"Uff..."
- Dokończysz jutro. - odparł nauczyciel i wyszedł z klasy.
Wróciła na miejsce żeby schować przybory, wyszła z klasy, ale zamiast iść na piętro niżej żeby iść do domu, zaczęła wchodzić po schodach na górę.
- Hej Momoi-chan ! - chłopak podbiegł do niej uśmiechając się głupowato. Miał blond włosy i oczy w kolorze błękitu, był dość wysoki i szczupły, lecz umięśniony i miał charakterystyczną bliznę na lewym policzku, która powstała na skutek wypadku samochodowego.
- Kyou-kun - uśmiechnęła się na powitanie. - Chcesz coś ?
- Tak, chciałem się zapytać czy w ten weekend masz czas. Bo mam dwa bilety do wesołego miasteczka. Może masz ochotę pójść tam ze mną ?
- Och .. Przykro mi. Mam inne plany. Może następnym razem. - uśmiechnęła się.
- Mówisz tak za każdym razem.
- Wybacz, ale mam dużo na głowie. Do zobaczenia jutro ! - odparła zostawiając chłopaka samego.
- Taa... Cześć. - burknął i wrócił do znajomych.
- Znów dała Ci kosza ? - zaśmiał się jeden.
- Pff..
- To pewnie wina tego Daiki Aomine. - dodał - Ciągle z nią łazi.
- Wiecie. Mieszkam parę domów dalej od Satsuki. - odezwał się drugi kumpel - Ostatnio widziałem jak odprowadzał ją do domu, a na drugi dzień nawet zaprosiła go do środka.
- Nie mów mi, że... - pierwszy znajomy.
- Hehe. Prawdopodobnie robią to u niej.
- Przestań pleć głupoty ! - warknął Kyou.
- Nie gadam głupot !
- Kyou jak wytłumaczysz to że on do wieczora u niej przesiaduje, hmm ? - dodał pierwszy
- Jesteście głupi. Przecież Momoi-chan i Aomine przyjaźnią się od dziecka, więc nie dziwi mnie to wszystko. - burknął, a wszyscy ucichli.
Obudziły go słowa. Przypominały mu coś. To jego imię ?
- Dai-kun ! - podniósł powieki. Przed oczami miał twarz Satsuki.
- E-ej ! - wstał gwałtownie.
Dziewczyna w ostatniej chwili zdążyła podnieść głowę żeby przyjaciel podnosząc się nie uderzył jej.
- Uważaj. - burknęła.
- To ty uważaj ! - prawie krzyknął.
- E-e... Przepraszam. - rzuciła i wstała. - Chodź. - wyciągnęła rękę w ego stronę. - Wracajmy już do domu. - uśmiechnęła się.
- Hahahahahahaha, ten Kyou ?! Ten Wakeru Kyou ? Hahahaha !
- Co Cię tak śmieszy ?! Mówię prawdę !
- Że niby co ? Że niby się w Tobie zakochał, hmm ? - spojrzał na nią. - hahahahahahaha !
- Przestań ! To prawda ! - oburzyła się. - Co poniedziałek, rano w szafce zawsze znajduje kwiatka i liścik od niego i co tydzień zaprasza mnie, żeby w weekend gdzieś z nim wyszła..
Zamilkł.
- Czemu dowiaduje się o tym dopiero teraz ?
- Jak "dopiero teraz" ? Już kiedyś Ci o tym wspominałam ! Nie pamiętasz ?!
- Emm.. Nie.
- Dupek. - mruknęła cicho.
Aomine udał że tego nie słyszał chodź ledwo mógł się powstrzymać od tego żeby jej dopiec.
Nastała niezręczna cisza.
- To czemu się nie zgodzisz ?
- Hę ?
- No, dlaczego nie wyjdziesz z nim w weekend.
- Nie wiem. - mruknęła pod nosem.
- Co ?
- Ja, nie wiem. - powtórzyła. - Nie chce.. Kyou jest miłym chłopakiem, ale nie chce żeby - zaczęła szeptać - Tetsu-kun nas razem zobaczył..
Daiki westchnął.
- Tetsu, co ... - i znowu ciche westchnięcie - ehh... Kobiety są skomplikowane i lekko irytujące.
- Zamknij się ! - burknęła.
- To ty się przymknij !
- Co ?
- Ciągle gadasz o rzeczach, które mnie nie dotyczą i zawracasz mi niepotrzebnie głowę. Mógłbym teraz zrobić tyle rzeczy ale nie ! Bo pani mądra musi mi pomóc w nauce, chodź sama nie jest lepsza ! Nie potrzebuje twojej pomocy ! Więc się odczep !
Różowowłosa patrzyła na chłopaka. Nagle zacisnął zęby.
- Przepraszam .. - opuścił ramiona.
Stał tuż obok ale było w nim coś innego. W pierwszej chwili pomyślała, że chodzi o oczy. Może odbijały światło latarni, bo zdawały się lśnić równie jasno jak woda.
Ale później zrozumiała że to coś innego.
A kiedy zrozumiała, zatkało ją.
- Zaraz - powiedziała, robiąc kilka niepewnych kroków wokół basenu, żeby lepiej widzieć wyraz jego twarzy. - Czy mi się wydawało, czy powiedziałeś to, co powiedziałeś?
Został na miejscu. Był nieufny jak gekon, kiedy spadł na liść hibiskusa... jakby zadawał sobie pytanie: Co się stało ? To jakąś pułapka ?
- Co ? - spytał zaczepnie.
- PowiedzIałeś - odparła osłupiała. - Powiedziałeś przepraszam ...
Przestąpił z nogi na nogę, zażenowany. Odwrócił wzrok. Zamiast na mnie spojrzał w lewą stronę spoglądając na morze.
- Przeprosiłem tylko za to - odparł sztywno - że Cię obraziłem.
- Nie, przestań.
Spojrzał na nią pytająco.
- Wracajmy. - powiedziała.
-O-ok..
Patrzył na nią, głaszcząc dziewczynę po włosach.
Właśnie minęła jedenasta. Aomine nawet nie myślał żeby jej obudzić. Tak słodko spała w jego ramionach.
- Mm.. - różowowłosa zaczęła się wiercić i otworzyła oczy.
- Jaka szkoda - uśmiechnął się.
- Dai-kun ?
- Tak ?
- Ee.. Miłam dziwny sen, a może to było wspomnienie..
- Co Ci się śniło ?
Spojrzała na niego. Znów widziała tę piękne niebieskie oczy.
- Nic - uśmiechnęła się - już nieważne.
* * *
Przepraszam ze taki krotki rozdzial :c