- Słucham - rzuciła odbierając.
- No wreszcie, dodzwonić się do Ciebie to życie można stracić, umrzeć bym zdążył.
- Co się stało, wyszłam właśnie z domu.
- Słuchaj musisz do mnie koniecznie dzisiaj wpaść, szykuje się taka mała imprezka i nie wyobrażam sobie żeby miało Cię na niej zabraknąć.
- Przykro mi Dai-kun, ale naprawdę dziś nie dam rady, naprawdę myślę, że beze mnie będziecie bawić się równie dobrze.
- Przestań nie rób mi tego! Nie widzieliśmy się od ponad tygodnia. Zawsze się wymigujesz albo praca, albo szkoła albo jesteś tak zmęczona, że na nic nie masz czasu, wrzuć trochę na luz, bo jeszcze trochę a będę Cię odwiedzać na cmentarzu, tak długo nie da się żyć. Co wymyślisz tym razem ?
- Nic, naprawdę nie dam rady, przepraszam jestem już umówiona.
- Z kim? Jaja sobie ze mnie robisz ?
- Umówiłam się z Tetsu-knem.
- Co?
- Z Tetsu-kun.
- ...
- Dai-kun ?
- Szczęśliwa ?
"Szczęście to chwila i nie można mieć go na zawsze, przychodzi, kiedy się go nie spodziewamy i odchodzi wtedy, kiedy najmniej tego oczekujemy." - pomyślała.
- Yhym.. - odparła i spojrzała na ekran nad kwiaciarnią, na którym widniała godzina i dzisiejsza data. - Dobra muszę kończyć oddzwonię do ciebie później, teraz muszę lecieć do domu i przygotować się na tą "randkę" - zaśmiała się.
- Okej.. - usłyszała cichą odpowiedź, lecz zanim coś odpowiedziała, Aomine dodał - Dobrej zabawy, maleńka. - i nastała cisza.
- ... maleńka ?! - burknęła patrząc na telefon. - Niech ja go tylko spotkam. Wybije mu z głowy "maleńką" ! - odparła, a poliki zaczęły ją lekko piec. - Głupi Dai-kun !
Siedział rozłożony na czarnej kanapie, w ręku trzymając telefon.
Usłyszał pukanie i drażniący dźwięk dzwonka, który docieram z natarczywością do jego uszu. Mozolnym krokiem podszedł do drzwi. Uchylił je lekko patrząc kto tak łapczywie się dobija.
- Aomine ! Aomine !
Wiedząc kto to ciemnowłosy zamknął gwałtownie drzwi.
- . . . Hę ?! - rozległ się pisk i uderzenie w drzwi. - Otwieraj ty niewdzięczny murzynie ! - krzyknął ponownie uderzająć drzwi.
Nagle się otworzyły, a Aomine stał na przeciw blondyna z twarzą jak z horroru.
- Powtórz. - warknął z uśmiechem.
- Daiki-kun .. - uśmiechnął się próbując rozluźnić sytuacje.
Zanim się spostrzegł ciemnowłosy zamknął go w żelaznym uścisku i zaczął boleśnie targać jego włosy.
- Aaa ! To boli ! Przestań ! Aomine ! Przestań !! - krzyczał rozpaczliwie, ale najwyraźniej Daiki nie myślał żeby zaprzestać tym torturom.
- Yo.
Obaj mężczyźni spojrzeli w stronę bramy gdzie stała już gróbka ludzi. Sami mężczyźni.
- Wakamatsu, Sakurai, chłopaki - rzucił ciemnowłosy i puścił blondyna.
- To co ? Idziemy zaszaleć ! - krzyknął ktoś w tłumie
Daiki wrócił do domu, wziął bluzę pod rękę, wyjął klucze z kieszeni i zamknął drzwi frontowe. Zignorował Blondyna i podszedł do znajomych.
- A ty gdzie ? - burknął blondasek.
- Nie twoja sprawa Kise. - rzucił nawet na niego nie spoglądając.
- Jak chcesz możesz iść z nami. - krzyknął chłopak na przodzie.
- Jej ! - zaśmiał się Kise i podszedł do grupy z przodu zaczynając konwersacje.
- A gdzie Momoi-chan ? - zapytał Wakamatsu.
- Miała już plany na dziś. - burknął ciemnowłosy i ruszył za resztą towarzystwa.
Wiedząc kto to ciemnowłosy zamknął gwałtownie drzwi.
- . . . Hę ?! - rozległ się pisk i uderzenie w drzwi. - Otwieraj ty niewdzięczny murzynie ! - krzyknął ponownie uderzająć drzwi.
Nagle się otworzyły, a Aomine stał na przeciw blondyna z twarzą jak z horroru.
- Powtórz. - warknął z uśmiechem.
- Daiki-kun .. - uśmiechnął się próbując rozluźnić sytuacje.
Zanim się spostrzegł ciemnowłosy zamknął go w żelaznym uścisku i zaczął boleśnie targać jego włosy.
- Aaa ! To boli ! Przestań ! Aomine ! Przestań !! - krzyczał rozpaczliwie, ale najwyraźniej Daiki nie myślał żeby zaprzestać tym torturom.
- Yo.
Obaj mężczyźni spojrzeli w stronę bramy gdzie stała już gróbka ludzi. Sami mężczyźni.
- Wakamatsu, Sakurai, chłopaki - rzucił ciemnowłosy i puścił blondyna.
- To co ? Idziemy zaszaleć ! - krzyknął ktoś w tłumie
Daiki wrócił do domu, wziął bluzę pod rękę, wyjął klucze z kieszeni i zamknął drzwi frontowe. Zignorował Blondyna i podszedł do znajomych.
- A ty gdzie ? - burknął blondasek.
- Nie twoja sprawa Kise. - rzucił nawet na niego nie spoglądając.
- Jak chcesz możesz iść z nami. - krzyknął chłopak na przodzie.
- Jej ! - zaśmiał się Kise i podszedł do grupy z przodu zaczynając konwersacje.
- A gdzie Momoi-chan ? - zapytał Wakamatsu.
- Miała już plany na dziś. - burknął ciemnowłosy i ruszył za resztą towarzystwa.
"Spóźnia się" - pomyślała oburzona patrząc na zegarek stojący na środku parku. - "Przecież on nigdy się AŻ tak nie spóźnia."
Momoi siedziała na drewnianej ławeczce w parku i co parę minut patrzyła na zegar. O czwartej miała się spotkać z Kuroko, a było już po piątej.
Czuła się źle. Jak mógł ją wystawić ? Przecież sam zaproponował spotkanie !
Nie miała zamiaru dłużej czekać.
"Pewnie coś go zatrzymało"
Wstała i rozejrzała się dookoła. Nagle ujrzała Kagamiego, który uczęszcza do drużyny koszykarskiej Seirin. Jest kolegą z Kuroko.
Postanowiła do niego podejść i zapytać co się dziś dzieje z Tetsu.
- Hej Kagami. - zaczepiłam go uśmiechając się.
Spojrzał na różowowłosą z lekkim zaskoczeniem.
- Dzień dobry. - odezwał się po chwili.
- Chyba raczej dobry wieczór. - zaśmiała się.
- No tak..
- Mam pytanie. Wiesz co się dzieje z Tetsu-kunem ? Byliśmy dziś umówieni ale jeszcze nie przyszedł i się martwię.
- Ach. Kuroko został z pierwszakami i postanowił jeszcze potrenować.
"Że jak ?!"
- Aha. - mruknęła. - Dziękuję i do zobaczenia. - uśmiechnęła się i odeszła.
- Cześć.
"Jestem bardziej smutna niż wściekła. Przecież sam zaproponował spotkanie ! Nie mógłby zapomnieć ?! A może .."
- No cóż. - wyciągnęła telefon i zaczęła szukać numeru Aomine - Zadzwonię do niego jutro, a teraz pójdę do Dai-kuna i poogl... No tak. Zapomniałam. - spojrzała na wyświetlony kontakt ,,Aomine Daiki, 88X XXX XXX''. Wzięła głęboki wdech i uśmiechnęła się zamykając klapkę telefonu. - To wracam do domu. - i ruszyła przed siebie, patrząc w niebo na pojawiające się gwiazdy.
Kiedy mijała dom Aomine, było w nim ciemno.
"Na pewno jeszcze nie wrócił. W końcu poszedł z chłopakami, nie prędko wróci."
Skręciła w uliczkę, dopiero teraz zorientowała się że idzie na około. Przecież mogła skręcić szybciej i już była by w domu, ale myśl że Aomine może być jednak w domu była silniejsza.
- Cholera. Muszę się z nim jutro spotkać bo jak minie jeszcze parę dni nie widząc go to oszaleje !
Położyła dłonie na ustach.
- O Boże. co ja wygaduje ?! - oburzyła się własnymi słowami. - Muszę jak najszybciej się położyć. Jestem za bardzo zmęczona żeby myśleć racjonalnie.
"Dopiero ósma, a ja już w łóżku" - pomyślała. - "i wcale nie chce mi się spać !"
Wpatrywała się w sufit i rozmyślała. Nagle usłyszała śmiechy, krzyki, śpiew.. a raczej fałsz. Spojrzała przez okno. Ujrzała grupkę ludzi. Rozpoznała w nich Wakamatsu bo "śpiewał" najgłośniej, dostrzegłam również Kise.
"Co on tam z nimi robi ?!"
Przyjrzałam się reszcie, większość to były same znajome twarze. Tylko jednej osoby, którą chciałam tam dostrzec nie było.
"Dai-kun ..?"
Odsunęła się od okno z lekkim uśmiechem, nie wiem czy cieszyła się ich szczęściem czy tym że Aomine był już w domu.
"Może do niego zadzwonię ?"
Zaczęła szukać telefonu lecz nie mogła go znaleźć. Wciąż słyszała śmiechy chłopaków lecz cichsze i nie była pewna czy się oddalają czy nie.
Weszła do kuchni nie zapalając światła. Księżyc dość mocno oświetlał pomieszczenie. Od razu dostrzegła różową komórkę na parapecie. Wzięła ją i już miała wybierać numer kiedy usłyszała zamykanie drzwi.
Znieruchomiała.
"No bez jaj !"
Zaczęła krążyć po domu nie zapalając ani jednego światła. W końcu się poddała myśląc że to przeciąg i wróciła do swojego pokoju. Usiadła na łóżku i nagle coś złapało ją w pasie lekko przytulając. Podskoczyła przerażona, piszcząc. W świetle księżyca rozpoznała napastnika uwolniła się, wstając i łapiąc za poduszkę, rzucając i porządnie uderzając sprawcę.
- Dai-kun ! - krzyknęła, a on zsunął lekko poduszkę z twarzy patrząc na nią z obojętną twarzą jakby nie wiedział że właśnie śmiertelnie ją wystraszył. - Jak ty tu wszedłeś ?! - krzyknęła.
- Przez okno. - odparł.
- Powinieneś zadzwonić do drzwi !
- Po co ? Jak byś spała obudził bym Cię.
- A jakbym spała to co byś zrobił ?!
- Wziąłbym prysznic, później położył bym się
"Koło Ciebie" - dodał w myślach.
- i poszedł spać.
- To już własnego domu nie masz ?
- Duży dom jedna osoba. Wolę być z Tobą. - uśmiechnął się.
Nagle jej policzki zaczęły ją palić. Czuła że się rumieni. Cieszyła się że stała tyłem do okna bo nie było widać jej czerwonej twarzy.
- Nie gadaj głupot. - odparła po dłuższej chwili i usiadła na łóżku, próbując zepchnąć intruza, ale bez skutecznie.
Aomine wziął koc i położył się na poduszce koło jej kolan. Patrzyła na niego przez dłuższy czas. Sama nie wiedziała czy był to wzrok złości czy dezorientacji.
Nagle ciemnowłosy się uśmiechnął i wziął ją w objęcia.
- Dai-kun ? - wyjąkała próbując się oswobodzić z uścisku. - Dobrze. Możesz dziś u mnie spać lecz najpierw weź prysznic !
Kąciki jest ust uniosły się lekko i puścił przyjaciółkę wstając z łóżka. Poszedł się wykąpać, a Momoi poprawiła łóżko i położyła się na drugiej połówce łóżka zostawiając pierwszą Aomine.
Zamknęła oczy i zaczęła zasypiać.
Minęło piętnaście minut po tym jak ciemnowłosy poszedł wziąć prysznic. Gdy wrócił Momoi już spała. Był w samych spodenkach. Musiał je kiedyś zostawić u niej i zapomniał o nich, ale to było nieważne. Satsuki otulona była ciepłą kołdrą. Aomine wślizgnął się pod kołdrę i patrzył na przyjaciółkę beznamiętnym uśmiechem. Po chwili wziął ją w objęcia.
- If I can have you only in my dreams, I want sleep forever - szepnął i odpłynął do krainy snów.
Momoi siedziała na drewnianej ławeczce w parku i co parę minut patrzyła na zegar. O czwartej miała się spotkać z Kuroko, a było już po piątej.
Czuła się źle. Jak mógł ją wystawić ? Przecież sam zaproponował spotkanie !
Nie miała zamiaru dłużej czekać.
"Pewnie coś go zatrzymało"
Wstała i rozejrzała się dookoła. Nagle ujrzała Kagamiego, który uczęszcza do drużyny koszykarskiej Seirin. Jest kolegą z Kuroko.
Postanowiła do niego podejść i zapytać co się dziś dzieje z Tetsu.
- Hej Kagami. - zaczepiłam go uśmiechając się.
Spojrzał na różowowłosą z lekkim zaskoczeniem.
- Dzień dobry. - odezwał się po chwili.
- Chyba raczej dobry wieczór. - zaśmiała się.
- No tak..
- Mam pytanie. Wiesz co się dzieje z Tetsu-kunem ? Byliśmy dziś umówieni ale jeszcze nie przyszedł i się martwię.
- Ach. Kuroko został z pierwszakami i postanowił jeszcze potrenować.
"Że jak ?!"
- Aha. - mruknęła. - Dziękuję i do zobaczenia. - uśmiechnęła się i odeszła.
- Cześć.
"Jestem bardziej smutna niż wściekła. Przecież sam zaproponował spotkanie ! Nie mógłby zapomnieć ?! A może .."
- No cóż. - wyciągnęła telefon i zaczęła szukać numeru Aomine - Zadzwonię do niego jutro, a teraz pójdę do Dai-kuna i poogl... No tak. Zapomniałam. - spojrzała na wyświetlony kontakt ,,Aomine Daiki, 88X XXX XXX''. Wzięła głęboki wdech i uśmiechnęła się zamykając klapkę telefonu. - To wracam do domu. - i ruszyła przed siebie, patrząc w niebo na pojawiające się gwiazdy.
Kiedy mijała dom Aomine, było w nim ciemno.
"Na pewno jeszcze nie wrócił. W końcu poszedł z chłopakami, nie prędko wróci."
Skręciła w uliczkę, dopiero teraz zorientowała się że idzie na około. Przecież mogła skręcić szybciej i już była by w domu, ale myśl że Aomine może być jednak w domu była silniejsza.
- Cholera. Muszę się z nim jutro spotkać bo jak minie jeszcze parę dni nie widząc go to oszaleje !
Położyła dłonie na ustach.
- O Boże. co ja wygaduje ?! - oburzyła się własnymi słowami. - Muszę jak najszybciej się położyć. Jestem za bardzo zmęczona żeby myśleć racjonalnie.
"Dopiero ósma, a ja już w łóżku" - pomyślała. - "i wcale nie chce mi się spać !"
Wpatrywała się w sufit i rozmyślała. Nagle usłyszała śmiechy, krzyki, śpiew.. a raczej fałsz. Spojrzała przez okno. Ujrzała grupkę ludzi. Rozpoznała w nich Wakamatsu bo "śpiewał" najgłośniej, dostrzegłam również Kise.
"Co on tam z nimi robi ?!"
Przyjrzałam się reszcie, większość to były same znajome twarze. Tylko jednej osoby, którą chciałam tam dostrzec nie było.
"Dai-kun ..?"
Odsunęła się od okno z lekkim uśmiechem, nie wiem czy cieszyła się ich szczęściem czy tym że Aomine był już w domu.
"Może do niego zadzwonię ?"
Zaczęła szukać telefonu lecz nie mogła go znaleźć. Wciąż słyszała śmiechy chłopaków lecz cichsze i nie była pewna czy się oddalają czy nie.
Weszła do kuchni nie zapalając światła. Księżyc dość mocno oświetlał pomieszczenie. Od razu dostrzegła różową komórkę na parapecie. Wzięła ją i już miała wybierać numer kiedy usłyszała zamykanie drzwi.
Znieruchomiała.
"No bez jaj !"
Zaczęła krążyć po domu nie zapalając ani jednego światła. W końcu się poddała myśląc że to przeciąg i wróciła do swojego pokoju. Usiadła na łóżku i nagle coś złapało ją w pasie lekko przytulając. Podskoczyła przerażona, piszcząc. W świetle księżyca rozpoznała napastnika uwolniła się, wstając i łapiąc za poduszkę, rzucając i porządnie uderzając sprawcę.
- Dai-kun ! - krzyknęła, a on zsunął lekko poduszkę z twarzy patrząc na nią z obojętną twarzą jakby nie wiedział że właśnie śmiertelnie ją wystraszył. - Jak ty tu wszedłeś ?! - krzyknęła.
- Przez okno. - odparł.
- Powinieneś zadzwonić do drzwi !
- Po co ? Jak byś spała obudził bym Cię.
- A jakbym spała to co byś zrobił ?!
- Wziąłbym prysznic, później położył bym się
"Koło Ciebie" - dodał w myślach.
- i poszedł spać.
- To już własnego domu nie masz ?
- Duży dom jedna osoba. Wolę być z Tobą. - uśmiechnął się.
Nagle jej policzki zaczęły ją palić. Czuła że się rumieni. Cieszyła się że stała tyłem do okna bo nie było widać jej czerwonej twarzy.
- Nie gadaj głupot. - odparła po dłuższej chwili i usiadła na łóżku, próbując zepchnąć intruza, ale bez skutecznie.
Aomine wziął koc i położył się na poduszce koło jej kolan. Patrzyła na niego przez dłuższy czas. Sama nie wiedziała czy był to wzrok złości czy dezorientacji.
Nagle ciemnowłosy się uśmiechnął i wziął ją w objęcia.
- Dai-kun ? - wyjąkała próbując się oswobodzić z uścisku. - Dobrze. Możesz dziś u mnie spać lecz najpierw weź prysznic !
Kąciki jest ust uniosły się lekko i puścił przyjaciółkę wstając z łóżka. Poszedł się wykąpać, a Momoi poprawiła łóżko i położyła się na drugiej połówce łóżka zostawiając pierwszą Aomine.
Zamknęła oczy i zaczęła zasypiać.
Minęło piętnaście minut po tym jak ciemnowłosy poszedł wziąć prysznic. Gdy wrócił Momoi już spała. Był w samych spodenkach. Musiał je kiedyś zostawić u niej i zapomniał o nich, ale to było nieważne. Satsuki otulona była ciepłą kołdrą. Aomine wślizgnął się pod kołdrę i patrzył na przyjaciółkę beznamiętnym uśmiechem. Po chwili wziął ją w objęcia.
- If I can have you only in my dreams, I want sleep forever - szepnął i odpłynął do krainy snów.
* * *
Ohayo ! Mam nadzieję że pierwszy rozdział wam się spodoba i że zostaniecie ze mną na dłużej śledząc losy tej dwójki !C: